Kolejna porcja czytelniczych doświadczeń. Tym razem strony wertowane w lipcowym upale oraz w asyście sierpniowej nadaktywności pozbawionej przedszkola sześciolatki i nakręconej na przedszkole dwulatki. Wszystko bez kawy i bez węglowodanów prostych (bo napisać, że bez cukru – to jest nic) i z wakacyjną przerwą naszej biblioteki.

 

Czy to ok, że dałyśmy sobie wmówić, że skoro jest wybór, to można wszystko – a skoro można – to koniecznie trzeba?

supermenki recenzja“Około roku 1970 Gloria Steinem wygłosiła słynne zdanie, że kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru. Dlaczego po ponad czterdziestu latach tak wiele z nas nie tylko chwyta ten rower, ale dekoruje go, prowadza się z nim po mieście i ślubuje mu dozgonną miłość”. (s.193)

“Jak już w roku 1963 zauważyła Betty Friedan, zdobycze cywilizacyjne nie przekładają się na żadną realną oszczędność czasu. Budujemy za to coraz większe domy, kupujemy coraz więcej ubrań i spędzamy coraz więcej czasu zajmując się jednym i drugim. (…) Co jakiś czas moja mama mówi, że nie ma pojęcia, jak kobiety z mojego pokolenia sobie radzą. Ubolewa, jakie to jesteśmy zmęczone i zajęte. A następnie ze słodkim uśmiechem dodaje, że chyba czas, abym wreszcie umyła samochód.” (s. 264-265)

Książka o uwikłaniu kobiecej psychiki, życiowych scenariuszy i marzeń w kulturę i historię. Sporo tu odwołań do feministycznych klasyków i historycznych danych, sporo osobistych doświadczeń i czasem śmiesznych a czasem wzruszających anegdot z kobieco-macierzyńskiego życia autorki. Budzi niezgodę na to co niesprawiedliwe w naszych losach i stawia znaki zapytania przy wielu kobiecych wyborach, które stały się standardem. Czyta się szybko, choć to sporych gabarytów wycieczka po macierzyństwie, obowiązkach domowych, małżeństwie, stosunku do własnego ciała i stosunkach w ogóle. Warto.

Przeczytane w: “Supermenki. O seksie, władzy i pogoni za perfekcją“, Debora L. Spar, Wyd. Poradnia K, Warszawa 2014 r.

 

Czy kreatywność jest jedną z najpotrzebniejszych umiejętności i jak się jej nauczyć?

książka o kreatywności“Ilość wolnego czasu, jakim dysponują dzieci, od 1955 roku stopniowo się zmniejsza. Choć może mają dzięki temu więcej wartościowych zajęć, to jednocześnie okrada je to nie tylko z radości płynącej z czystej zabawy, lecz także z okazji do zdrowego rozwijania wielu kluczowych umiejętności koniecznych do pielęgnowania kreatywności. Do tych istotnych kompetencji zaliczają się: kontrolowanie impulsów, planowanie, organizacja, rozwiązywanie problemów, (…) ciekawość, myślenie dywergencyjne (“gdybanie”), integracja poznawcza zróżnicowanych treści, elastyczność, regulacja emocji, redukcja stresu, empatia, szacunek, sztuka negocjacji, współpraca i tolerancja wobec innych”. (s.44)

“Niektóre z nich [mowa o przytaczanych badaniach] wykazały, że nauczanie bezpośrednie w najmłodszych latach życia może mieć odwrotny skutek do oczekiwanego, ponieważ sprawia, że dzieci są mniej ciekawe świata, rzadziej odkrywają nowe informacje i są mniej zdolne do nowych, nieoczekiwanych skojarzeń. Psychologowie w Nowej Zelandii odkryli, że dzieci, które nauczyły się czytać w późniejszym wieku, osiągały lepsze wyniki w sprawdzianach czytania ze zrozumieniem. (…) Dowody wręcz krzyczą: czas na zabawę i ciekawość wspiera uczenie się.” (s. 45)

Pomimo przytoczonych wyżej fragmentów, które najbardziej przykuły moją uwagę – nie pomyślcie, że to pozycja o dzieciach. Podobno żyjemy w czasach projektów i to właśnie kreatywność jest kluczem do udanego życia we wszystkich obszarach i dla nas wszystkich. Dość treściwa i przystępna lektura. Uświadamia, że o kreatywność warto dbać oraz, że jest ona dostępna dla każdego (a nie dla wybrańców obdarzanych nią niczym jakimś talentem). Dowiemy się trochę o pasji, marzeniach, samotności, otwartości, wrażliwości, intuicji i o mojej ulubionej w tej książce części – uważności. Uważność podobno zmienia strukturę i funkcjonowanie mózgu i poprawić na przykład umiejętności skupienia czy regulowania emocji. Po tej lekturze zanotowałam sobie, by koniecznie poczytać coś o mindfulness i medytacji. Inspirująca – warta uwagi.

Przeczytane w: “Kreatywni. I masz pomysł na wszystko“, Scott Barry Kaufman, Carolyn Gregoire, Wyd. Muza SA, Warszawa 2018 r.

 

Czy w tonie żartu da się przekazać cenne macierzyńskie doświadczenia?

książka na prezent dla ciężarnej“Przychodzi taki dzień, kiedy zmęczona trudami codzienności mama zaczyna rozumieć, że jeśli czym prędzej nie wyjedzie na urlop, to albo wystrzeli się w kosmos, albo odpocznie alternatywnie, czyli w wygodnym i mięciutkim pokoju bez klamek. (…) No dobrze, załóżmy jednak, że mimo pozornie świetnego i dopracowanego w najdrobniejszych szczegółach planu dotarłaś na wakacje, a tam okazało się, że nie ma ani animatora, ani zgrai innych dzieci. Co teraz? Zacznijmy od tego, że musisz być strasznym pechowcem. Pamiętaj, żeby przypadkiem nie wpaść na pomysł podwojenia ostatniej pensji w kasynie, bo to mogłoby się skończyć rewizją komorniczą. Nie załamuj się jednak, mam co najmniej kilka pomysłów, jak wypocząć choć naokoło leżaka biega dziecko, które chyba nigdy nie zasypia”. (s.196)

Przyjemnie wydana i fajnie napisana książka o ciąży, porodzie i pierwszych chwilach oraz pierwszych latach z dzieckiem. Jest fragment o porodzie domowym, jest rozdział o zabobonach ciążowych czy relacjach między rodzeństwem. Podoba mi się lekkość ujęcia tematu, dystans i humor autorki oraz wyważenie w opiniach czy radach. Natomiast dla mnie – chyba weteranki na macierzyńskiej wojnie -same treści były nudnawe. Polecam raczej debiutującym mamom, albo na przykład jako prezent dla ciężarnej koleżanki bez okołodzieciowych doświadczeń.

Przeczytane w: “#Mama. Nieperfekcyjny nieporadnik“, Maria Natalia Tymańska, Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2018 r.

 

I to by było na tyle. Mam mnóstwo rozgrzebanych lektur, które pozostają na stosiku pod tytułem “w trakcie” i nie kwalifikują się do wyrażenia ostatecznej opinii. Mój jedyny bat, by kończyć to co zaczęłam przed sięganiem po kolejny egzemplarz, to termin zwrotu książek do biblioteki. Tak też teraz – powyżej same egzemplarze biblioteczne. Też czytacie w takim chaotycznym stylu? To jest chyba niepohamowanie i powinno być piętnowane :)

 

Poprzednie teksty z książkowymi poleceniami: przeczytane #1, przeczytane #2