Zachwyty tego lata – od spektakularnych (jak moc regularnie ćwiczonej jogi) po zwykłe rzeczy (jak tuba smarowidła do skóry). Lubię mobilizować się do pisania postów tego rodzaju – przy selekcjonowaniu rzeczy, którymi według mnie warto się podzielić, zawsze zyskuję świadomość, ile drobnych i większych odkryć można dokonywać każdego dnia i czerpać z nich siłę, energię, uśmiech.
Joga
Ta aktywność to moje odkrycie dekady. I pewnie figę wiem i daleko mi do profesjonalizmu, ale nawet domowe, zupełnie amatorskie i pozbawione dążenia do perfekcji wygibasy na macie dają mi ogrom satysfakcji i czuję, że wpływają kojąco na ciało i co zaskakujące na psychikę. Ćwiczę z Gosią Mostowską i jej filmami z YT – tu znajdziecie kanał pełen dobroci na każdy czas i każdą potrzebę.
Kalendarz na nowy rok – latem
Kolejny rok z rzędu nabywam nowy, dopingujący do działania kalendarz startujący już od sierpnia. Lubię przesunąć sobie planowanie o te 5 miesięcy. Styczniowy przypływ postanowień robionych ‘na hura’ mniej omija – ja startuję w słońcu, z miską borówek, z długimi wieczorami na balkonie. Co roku znajduję sobie nowy brulion w kropki lub paski w TKMaxx, siadam, marzę, wypełniam świeże strony. Czuję, że jestem do przodu sama przed sobą. Tegoroczny zeszyt w złote kropki jest marki Fringe. Nawet jeśli nowy kalendarz zaraz po połowie roku to nie opcja dla Ciebie – to wielu szpeców poleca, by weryfikować plany i snuć kolejne na przykład w kwartalnych odcinkach czasu. To jak, robimy sobie Sylwestra w ten piątek?
Serial o macierzyństwie dalekim od tęczy – The Letdown
Obejrzałam dopiero kilka odcinków, ale już teraz polubiłam główną bohaterkę – matkę niemowlaka, która na spotkaniu grupy wsparcia dla rodziców poznaje inne ciekawe osobowości i ich naznaczone rodzicielswem losy. Poruszone kwestie bywają przerysowane i nagromadzone w sporym natężeniu nie są całkowicie realistyczne, jednak i tak dobrze jest spojrzeć na obrazek rodzicielstwa dalekiego od doskonałości i sielanki. Perfekcyjna na pierwszy rzut oka matka instagramerka cierpi na nietrzymanie moczu, relacje intymne z parterem po porodzie to czasami parodia a czasami horror, bezdzietni znajomi zaczynają unikać towarzystwa, a wymagające odrobiny intelektu gry przerastają możliwości permanentnie niewyspanego człowieka. Fajnie się pośmiać i fajnie po obejrzeniu poczuć się lepiej na swojej rodzicielskiej drodze. Dostępny na Netflixie.
Samoopalacz Lavera
Moje słońce w tubce. Tego z nieba zażywam bardzo z umiarem – czyli tak chwilkę dla celów łyknięcia dawki witaminy D. Opalania nie praktykuję, bo jak wiadomo to niezdrowo dla skóry i odmawiam uprzejmie zmarszczkom, przebarwieniom i wzrostowi ryzyka nowotworów. Kolorytu nabieram więc tylko we własnej łazience. Ten balsam ma bardzo fajny skład, sporo bio olejków ze słonecznika i orzechów makadamia, naprawdę ładnie pachnie (czego przy samoopalaczach jeszcze nigdy nie doświadczyłam), jest wydajny (choć nie najtańszy), koloryt zadowalający, trwałość w normie, trudności w aplikacji żadnych.
Książki dla dzieci (i dorosłych trochę też)
Anatomia natury – Julia Rothman i Drzewo darów – Shel Silverstein, to pozycje, na które ostatnio reaguję z największym entuzjazmem, gdy akurat, na którąś z nich padnie wybór biegnącej na wieczorne czytanie Zołziny. Pierwsza to taki dość bogaty w informacje, świetnie ilustrowany przewodnik po wiedzy o otaczającym nas świecie. Budowa mrówki, gatunki ptaków, fazy księżyca, cykl życiowy żaby – dla sześcioletniego dziecka wszystko jest nowe i ciekawe. Ja angażując się w tłumaczenie zjawisk i odpowiadania na pytania w kwadrans odświeżam kilka lat szkolnej geografii i biologii. Druga książka to minimalizm rysowanych, czarno-białych ilustracji, prosta z pozoru historia znajomości człowieka z drzewem i ogrom treści do odkrycia w interpretacji. Czy to rzecz o przemijaniu, czy o dawaniu i braniu w relacji, czy o traktowaniu przyrody przez człowieka. Może być o wszystkim. Uwielbiam słuchać pomysłów córeczki, gdy zdarzy jej się jakiś komentarz do czytanych treści i jestem niezwykle ciekawa jak jej spostrzeżenia będą ewoluować z czasem. Teraz działa też dobrze na sen – nie rozprasza kolorem i bogactwem bohaterów – wycisza.
Poprzednie wpisy z tej serii: A to dobre #1, A to dobre #2, A to dobre #3. A u Ciebie co dobrego?