Stało się. Lato 2016 u drzwi. Realia są następujące:
- Plus 8 kg na stanie. Oj tak, coś mi zostało. Nie ubolewam, bo w moich okolicznościach mieszczę się w dotychczasowym rozmiarze 36. Niemniej nie tak samo się me zasoby układają pod tekstyliami. Bluzka się nie dopina w biuście, buty cisną w piętę. Coś tu jednak jest inaczej i naaaaprawdę tym razem „nie mam się w co ubrać”.
- Plus jedno dziecko w domu. Muszę być szybsza, efektywniejsza i komfortowo nieskrępowana, by nadążyć za dwiema pannami. Mój prywatny świat przyspieszył, czas reanimować podupadłą kondycję.
- Pustki w zasobach osobistych. Ostatni prawie rok (a mam wrażenie, że trzy) minął mi w obciążeniu ciążą. Czując, że to stan przejściowy wzięłam go na przeczekanie. Nie hulałam po sklepach, nie uzupełniałam garderoby, nie inwestowałam w siebie (stanik do karmienia i paczka witamin to nie był szczyt przyjemności).
- Poczucie upływającego czasu. Moje życie pędzi, jak Zuzka na zjeżdżalnię. Michalina nie jest już noworodkiem. Czuję teraz, że absolutnie nie warto czekać na cokolwiek. Już dziś muszę być najlepszą wersją siebie.
Uwzględniając zaistniałe okoliczności ukierunkowuję swe zakupowe zapędy. Nie ma co wdychać do czerwonych szpilek, na nic letnie sukienki, które blokują posiłki niemowlakowi. Niech będzie dość racjonalnie a tym samym ekonomicznie i koniecznie przez internet.
- Buty, których nie zgubię w pędzie.
Trampy na spacery, zapinane baleriny, wielopaskowe sandały – tą drogą idźmy. Wygoda i szybkość. Szybkość dobierania do reszty stroju i szybkość osiągana na zakrętach.
- Mała torebka.
Dużą już mam. Pieluchy, bodziaki na zmianę, kocyk i taaak dalej. Tacham ze sobą ekwipunek małego turysty. Moja torebka niech więc będzie maleńka, taka niewyczuwalna na biodrze – na klucze i telefon (i kilka czekoladek).
- Tuning.
Zdecydowanie wymagam podrasowania. Przyda się kamuflaż na niewyspane oko i okolice, dobrze zrobi optymistyczny kolor na paznokciach nałożony na dowód tego, że przecież świetnie sobie radzę skoro mam czas na takie zbytki. Nada się depilacja co przetrzebi lasy łydki porastające, od momentu, gdy czas na prysznic Michalina mi wymierza w sekundach, by spontaniczne a publiczne okazanie łydki było możliwe nawet w dzień szalonego świstaka.
- Dom i zagroda
Tu inwestycje ograniczam, nawet gdyby nieograniczony budżet mi się przytrafił. Przeprowadzka majacząca gdzieś na horyzoncie przyszłego roku powoduje, że wolę się pozbywać (wyprzedaję partiami: @wellwell_sale na instagramie), niż gromadzić. Ale są pewne rzeczy pierwszej potrzeby. Na przykład sztućce, których liczebność przewyższy nieco liczbę domowników. I coś pastelowego w zastawie stołowej, żeby smakowało coś poza truskawkami.
Piękne są te torebki. Wszystkie! Cholera!
Co to za buty z różową podeszwą na tej pierwszej inspiracji?
„Riko” Sophia Webster – https://www.sophiawebster.com/product/4892/riko-low-top
Chętnie pomogę w odzyskiwaniu kondycji – Siłownia Tiger, reflektujesz na wspólne orbitrekowanie ;))?
Byłoby superancko. Ale za jakiś czas – muszą się uregulować trochę karmienia brzdąca, bo teraz jeszcze ani butli nie chcę wprowadzać, ani nie da się oszacować pory, w której mogłabym się wyrwać.
A gdzie ten Tiger? Koło nas na Nieborowskiej też coś zaraz otwierają.
Ja jeźdżę na Szadółki – a co tam otwierają? Wygoogluję to jakoś? Tam w sumie mam bliżej :P
To będzie Fit For Less chyba. Jeszcze się nie otworzyli, ale sprzęciory już stoją.