Strach u dziecka, płacz, pisk, wielkie oczy i ucieczka w rodzicielskie ramiona. Nie, tego byśmy nie chcieli dla naszych dzieci. Chcemy by były bezpieczne i by czuły się bezpieczne.
Pomna obezwładniającego strachu odczuwanego między parterem a piętrem mojego domu rodzinnego, wyznaczyłam sobie misję – zero bzdurnych lęków u mojej córki. Owszem, nastraszę ją skutkami przechodzenia na czerwonym świetle, zaszantażuję emocjonalnie zdrowotnymi efektami moich bezsennych nocy, gdy zechce przedwcześnie balować, naopowiadam miliony mrożących krew w żyłach historii ludzi, którzy choć raz zbliżyli się do papierosa, narkotyków i solarium.
Nie chcę jednak, żeby bała się pająków, ciemności, ludzi, burzy, potworów wszelkiego gatunku, nowych sytuacji i smaku jogurtu naturalnego. Chcę by patrzyła na świat, jak na z zasady dobre miejsce.
Gdy Zołzina wędruje w stronę przedpokoju, a ja mam ręce pełne masy na kotlety, muszę ugryźć się w język i rzucić mięsem do miski, by nie powiedzieć do niej jakiegoś zatrzymującego w zasięgu mego wzroku, pozornie niewinnego zdanka w rodzaju „nie idź tam, bo ciemno”.
Co jeszcze praktykuję poza gryzieniem się w język:
– potwory i inne negatywne stworzenia w książeczkach anonsuję lepiej niż najsłodszego kotka i Kubusia Puchatka, wszyscy są fajni, tylko niektórzy nieco pomyleni,
– nie tulę zawzięcie dziecka przestraszonego czymś w rodzaju dźwięku dzwonka do drzwi – łapię za rękę, tłumaczę co się dzieje i nie wyolbrzymiam zaistniałych emocji,
– Zuza od pierwszego dnia w domu sypia w swoim pokoju, oczywiście w miarę potrzeb odbywają się nocne wędrówki, ale myślę, że samodzielne spanie będzie dla niej czymś naturalnym i nie będzie drżała, jak ja, gdy w wieku 6 lat (!) zostałam eksmitowana do swojego pokoju na piętrze,
– w labiryntach typu Ikea i dżunglach typu kawiarnia w dzień darmowego sernika, pozwalam Zołzinie pędzić w dal bez oglądania się za siebie, teraz to ja jej pilnuje, a ona nauczy się pilnować mnie, gdy będzie w stanie zrozumieć zasadność takiego działania bez lęku przed zdeptaniem, porwaniem, porzuceniem,
– w czasie nocnych pobudek nie zapalam światła, siedzimy sobie w ciemnościach, patrzymy przez okno, słuchamy radia, samodzielna wycieczka po misia w ciemności nie przeraża,
– od kiedy Zołzina nie jest leżącym niemowlakiem nie chronię jej przed głośniejszą muzyką, ożywionymi dyskusjami, wyjącym sprzętem domowym, tłumem, gwarem,
– chcąc wyegzekwować jakieś zachowanie nigdy nie straszę córki innymi ludźmi – nie mówię, że pani ją zabierze, że tata jej pokaże, że dzieci zaraz zabiorą łopatkę,
– staram się panować nad swoimi reakcjami, nie krzywię się, gdy trafiamy na stronę o wężach w encyklopedii zwierząt, nie wzdrygam się przy przymusowym obserwowaniu pajęczyny pająka, oswajam oczy z nocną ciemnością, choć najchętniej od razu zapalałabym wszystkie światła, gram ostoję spokoju podczas burzy i wichury.
Kiedyś tata nauczy ją brać dżdżownice w palce i wrzucać wrednym kolegom pająki za kołnierz – wtedy nic nie będzie jej straszne.
Ja zwracam uwagę co ogląda tata lub brat gdy siostra kręci się pobliżu.
Gryzę się w język, jak Ty, gdy wchodzi do ciemnego pomieszczanie „uważaj bo ciemno” – raczej idę i mówię „poczekaj, zapalę światło, bo w ciemności łatwo się potknąc”
Jak tylko słysze od cioc dobra rada hasła „pójdziesz ze mną? panie cię zabierze, jak będziesz taka niegrzeczna” to najpierw zabija swoją ofiarę wzrokiem, a potem tłumacze córce, że nic takiego się nie zdarzy…
A jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju robactwa, siłą woli powstrzymuje się od krzyku, odczucia wstrętu, aby nie przekazac go córce, gdyż sama jestem z tych „wrażliwych” i naprawdę próbuje zrobic grymas uśmiechu, gdy np. mała dżdżownica ląduje w jej paluszkach….
Dzielna dziewczynka! Piona :)
U nas mądry tata oglądał Gre o Tron w dzień – no i przecież w dzień armia zombie nie jest straszna, prawda? To tylko ja głupia myślałam, że dziecko zapamięta i później te zombie wrócą w najmniej odpowiednim momencie.
Gra o Tron zapomniana (do stycznia :D ), a dziecko od miesiąca przybiega do nas w nocy, albo nie chce spać, bo mówi, że zombie przyjdą do jej pokoju. Chyba stary dołączy do Nocnej Straży.
Ale niefart!