Nie wiedziałam czy się zdradzić, czy podzielić sensacyjnymi zmianami, kiedy, komu i jak o tym opowiedzieć. Postanowiłam tak po prostu, dziś, bo nie jutro i zupełnie bez owijania w bawełnę przyznać publicznie: nie piję kawy. W ogóle, żadnej, małej, białej, czarnej, popołudniowej, rozpuszczalnika ze słoika, na spienionym, ani na sojowym mleku – nic, zero.
Mam lodowate dłonie, których już nie ogrzewa ani ciepło ulubionego kubka, ani stuningowane kofeiną do norm me nędzne ciśnienie.
Mam permanentnie przymknięte oczy, których nie otworzy mi ani najlepszy tusz do rzęs, ani zdziwienie światem.
Mam mętlik w głowie, którego nie mogę uspokoić prostym postanowieniem, że siądę, że zamówię dużo spienionego mleka z odrobiną kawy i problematyczna zagadnienie zamieni się z automatu w plan działania.
Często wątpię w sens wychodzenia z domu. Dokąd i po co mam iść, jeśli nie najpierw po kawę?
Sypiałam na biurku w pracy, zasypiam po pierwszym, drugim i trzecim śniadaniu, zdradzam bez wyrzutów ołtarzowe przysięgi w objęciach Morfeusza zanim ich adresat zdąży wstąpić na teren alkowy.
Rezygnuję z wyzwań, odmawiam aktywności, wegetuję między łóżkiem, fotelem i kanapą. Ciężko przechodzę odstawienie. Pobladłam, osłabłam, mam mdłości i dreszcze.
Ktoś bez ostrzeżenia i negocjacji zabrał mi moją codzienną, najważniejszą, gorącą przyjemność, a ja i tak w gruncie rzeczy jestem przeszczęśliwa? Tak, to mogło być tylko podstępne omamienie ciążową mieszanką hormonalną. I tak oto sensacje żołądkowe zwiastują sensacje życiowe.
Zołzina pozwalała mi na kawę – jeszcze w ciąży na małą i bardzo mleczną, później na zimną lub rozlaną, ale jednak. To Drugie jakieś krnąbrne wzrasta. Sami rozumiecie, że toast kofeiną i kciuki wskazane.
Wypiję zatem kawę za Wasze zdrowie :)
Dzięki dobra kobieto :)
Do usług :)
O masz, a ja nic nie załapałam po wpisie na insta! Ale gapa! Zwalam to na wakacje!
Gratulacje w takim razie wielkie! Z dwójką dzieciaków duuużo fajniej :-)))))
dzięki
tak przewiduję, że od teraz będzie duuuużo, dużo wszystkiego :)
Ja wiedziałam!! W ostatnim tekście wspominałaś mimochodem o „nowym rodzeństwie”.
Dużo zdrówka życzę. Latte nie jest taka zła jak się człowiek przyzwyczai :)
dziękuję :)
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa GRATULACJE!!!!!
Znów będziemy mieć równolatki:D Ja też bez kawy, choć w ostateczności ratuje mnie kilka łyków yerby.
Spokojnej ciąży Lucy!:)
O jacieee, to ja kontrgratulacje i najlepsze życzenia emituję :*
gratuluję. Wzrastajcie w zdrowiu i dobrych nastrojach :)
Dziękuję
Kochana! Oczywiście kciuki trzymam najmocniej jak umiem! Wstręt do kawy może minie…Oby prędzej niż po porodzie ;)
Oby :) Dzięki
o jak Ci fajnie :-) też bym chciała właśnie z takiego powodu potęsknić za kawą ;-)
gratulacje!
Fakt, lepszego powodu być nie może. Tak się pocieszam:) Dzięki.
Pięknie gratuluję :) zdrówka :*
dziękuję :)
Przede wszystkim mega wielkie gratulacje z recydywy!!!!
A co do kawy to że cię odrzuca czy jakieś postanowienie? Ło jezusicku. Ja bym rady nie dała!
dziękuję.
Postanowienie absolutnie nie, nie oszalałam jeszcze, choć bywam blisko. Okropnie mnie mdli, a po kawie lub herbacie mdli mnie przeokropnie przez pół doby.
Aaas rozumiem. To szturcham mentalnie to drugie by się ogarnęło ;)
Gratulacje!
Pierwszy na kawę nie reagował, Druga nie znosiła nawet łyka, ale tylko przez pierwsze cztery miesiące. Kciuk espressowy! :*
cztery… jest światełko.
dzięki
Jezuuu mam ciążowe zaćmienie umysłu chyba, przeczytałam post, patrzę na komentarze i myślę, czego gratulują??? Dopiero drugi raz jak przeczytałam, zajarzyłam o co chodzi! No to gratulacje!!!!!!!! :))
wiem co to znaczy – ciąża umysł przeciąża:)
dziękuję!
O, to razem czekamy na potomstwo;) U nas termin początek maja.
i to tak łeb w łeb, bo ja koniec kwietnia :)
No to miło będzie podczytywać Ciebie będącą bliżej mety;)
Gratulacje! ♡(Ja przetrwałam drugą ciążę bez kawy,ale fakt-lekko nie było😉 trzymaj się dzielnie!😊)
dziękuję :)
Ja toastu z kofeiny nie wzniosę, ale kciuka (nawet oba) jak najbardziej :)
dziękuję i odwzajemniam :)
Gratuluję i zapraszam na wspólne spacery ;)
dzięki
musimy ogarnąć jakąś kompromisową trasę spacerową :)
Póki co, jak kawy nie możesz to na ciasto wpadaj ;)
Póki co – to ja się do spożywania w ogóle nie nadaję :/
Gratulacje! [też miałam przez chwilę kawowstręt, przeszło :)]
dziękuję
ooooby i u mnie było podobnie
Kciuki wiec sa :)
to drugie juz pokazuje swoja pozycje w rodzinie ;)
a ja kawy nie pijam…tak po prostu ;)
dzięki :)
po dobroci, nie i już? od dawna wiedziałam, że jesteś szalona
po dobroci. Takie spaczenie ;) No chyba, ze inka na gorącym mleku. To mogę litrami ;)