Skup od skupić, nie od kupić.
Gdy widzę ten coroczny przedświąteczny tłumek przepychający się wśród stoisk z promocjami i wyprzedażami, albo kogoś, kto zleca pakowanie kilkunastu paczek w jednym sklepie typu 'wszystko dla domu i ogrodu', to wiem – ludzie wręczają sobie szajs i perfidnie zwalają winę na Mikołaja.
Wiem, że często wybór wartościowego podarunku jest trudny, bo fundusze ograniczone, biorca bez klarownych zainteresować, albo taki wszystkoposiadający, czasu mało i wszystko już było. Ale to co jest proste nie sprawia większej przyjemności. Warto się wysilić. Zaniechać podrzucania skarpet w romby, zestawu ścierek, pary zupełnie nudnych kolczyków i z automatu skompletowanego pudełka kosmetyków z antyperspirantem za foliowym okienkiem.
Proszę bardzo – jest problem – jest idea:
Mało czasu w przedświątecznej krzątaninie.
A kto powiedział, że prezenty trzeba kupować w tym dzikim tłumie, gdy połowa sklepowego asortymentu upstrzona jest karykaturą dziada w czerwonym kubraku? Przecież fakt, że w grudniu są Święta nie może nikogo zaskoczyć. Zacznij wcześniej, zamów przez internet, kompletuj elementy prezentów na dnie szafy choćby od wakacji.
Mało kasy
Większość ludzi (poza zblazowaną młodzieżą) bardziej doceni wyjątkowość prezentu niż jego wartość. Tu liczy się pomysł. Może starczy talentu na wyprodukowanie czegoś własnoręcznie? A jeśli nie, zamiast kupować kilka tanich badziewnych zbieraczy kurzu czy innych pierdół, lepiej wyszukać coś charakterystycznego i pięknie zapakować. Drogi błyszczący papier w złote gwiazdy nie będzie lepszy od stron z codziennej gazety przewiązanych dla kontrastu wytworną, wypracowaną kokardą.
Biorca bez potrzeb
Nie czyta, nie słucha muzyki, nie nosi szalika, a kablówkę i kufel do piwa już ma. Są ludzie bez zainteresowań i oczekiwań i są to ciężkie przypadki. Ile razy w roku można wręczać krawat i skarpety? W takich okolicznościach pokusiłabym się na próbę wykreowania nowego hobby. Może nawigacja – to wyjedzie wreszcie gdzieś za miasto, może album – to koneserem sztuki zostanie, a jeśli wiadomo, że nic go nie zainteresuje – to zestaw do rzeźbienia w mydle, jako manifest.
Biorca hedonista – wszystko ma
Gadżeciarz, kolekcjoner, jest ze wszystkim na bieżąco i na bieżąco zaspokaja swe zachcianki. Skoro może i kupuje sobie wszystko, to wielkiej przyjemności nie sprawi mu kolejna podobna rzecz, więc nawet nie warto silić się na powadzenie śledztwa i dociekanie czy może czegoś z top-nowości jeszcze nie nabył. W takim wypadku pokusiłabym się o podarowanie czegoś niepowtarzalnego – rodzinnych zdjęć z zaaranżowanej wcześniej tajnej sesji zdjęciowej, słoja z koślawymi, domowymi piernikami, samodzielnie zaprojektowanego kalendarza.
Ja mam pod górę z bratową – zawsze się człowiek namyślał, latał, załatwiał, żeby zaskakujące, żeby się podobało i w ogóle na głowie stawał, a ta mi krem na cellulit dała małpa jedna. Od tamtej pory dostaje ode mnie ZAWSZE pudełko z okienkiem i kosmetykami, a co! A rok temu krem na zmarszczki jej dałam he he
Książek i płyt nigdy za wiele :-)
Powinnaś poradniki pisać- właśnie nadrabiam zaległości na Twoim blogu i to już kolejny wpis, gdy bezmyślnie kiwam głową ;)
Nie lubię wybierania prezentów, szczególnie dla dalszej rodziny- ale ostatecznie zawsze się coś wymyśli,a kierując się Twoimi radami to na pewno będzie prostsze.
U mnie na szczęście większość osób ma sprecyzowane hobby, a jak nie to, choć to mało romantyczne, po prostu robimy sobie listy prezentów jakie chcielibyśmy dostać. Nie ma na nich wielkich, drogich rzeczy, zazwyczaj są to książki albo płyty. Ja dodaję do tego jakiś typowo świąteczny akcent, żeby było bardziej świątecznie.
W tym roku postanowiliśmy ograniczyć ilość prezentów do minimum na szczęście i skupimy się na innych kwestiach:)
kalendarz jest super pomysłem – któregoś roku podarowaliśmy taki rodzicom. były wyszperane zdjęcia, zaznaczona najważniejsze daty i kupa radości przy jego składaniu:) i co najważniejsze, wisiał w kuchni przez cały rok!
w tym roku zamawiam fotoksiążki dla rodziców i dla teściów – dużo zdjęć z wnukiem powinno ich ucieszyć – i dzięki temu mam załatwiony problem skarpet i krawatów :)bo jeden album jest prezentem dla obojga dziadków, także nie muszę się martwić wieloma wariantami prezentów damskich i meskich. zostaje brat męża, klasyczny biorca bez potrzeb.. hmm pewnie znów dostanie bluzę z kapturem albo t shirt..
Biorca bez potrzeb – wypisz wymaluj mój chłop. I jak go wielbię to z prezentami zawsze problem ma, bo ani książki, ani gadżetu, ani kosmetyku. I znowu pewnie kolejny rok z rzędu mu ulubioną perfumę kupię + skarpetki bo ciągle ma dziurawe. Ostatecznie ten w cholerę drogi kurs pilotażu ;)
Tu mi przyszło nasze rodzinna umowa na ten rok – po jednej rzeczy, a najlepiej z propozycjami, co by ktoś chciał. Romantyzm idzie w pizdu, ale przynajmniej każdy będzie zadowolony.
U nas największy problem jest z chrześniakiem meza mego :/
Rodzicow (!) nic nie cieszy i okazują to za każdym razem – dla tego od kilku dni zastanawiam się czy wogole małemu 6l cos kupować …
Ja nie lubię dostawać drogich prezentów i zawsze najbardziej cieszę się z tych najmniejszych pierdółek. Jeśli chodzi o dobór to jak dostaję jakiegoś olśnienia, albo zobaczę coś co mi się nagle skojarzy z daną osobą to notuję to w kalendarzu. Przed choćby świętami jest jak znalazł:)
Za to mamy w rodzinie taki ciężki przypadek biorcy bez potrzeb – wrry cały rok wszyscy zachodzą w głowę co kupić na świętowane przez nią okazje i pomysłów ciągle brak. Każdy prezent spotyka się z dezaprobatą, nigdy nie ma nawet udawanego uśmiechu, tylko wszystko na nic, złe, nie potrzebne, szkoda było wywalać pieniądze, itp. Aj i dla tej osoby pozycja w kalendarzu zawsze jest pusta
My już prezenty mamy częściowo pokupowane, a resztę zaplanowaną tak, żeby mieć wszystko tydzień przed Świętami. W zeszłym roku też tak zrobiliśmy (głównie ze względu na fakt, że miałam termin porodu w okolicach Wigilii) i obyło się bez stresogennych przepychanek między sklepowymi półkami :)
Ja jestem zwolenniczką drobnych prezentów, ale przemyślanych. Nie za miliony, ale takich, które wiem, że sprawią radość. Nie lubię koper wypchanych mniej lub bardziej pieniędzmi, bo zawsze mam wrażenie, że tej osobie nie chciało się pomyśleć, choćby zrobić coś samodzielnie, albo wysłać detektywa, aby wywęszył co nieco. Taki prezent, na zasadzie „a niech ma, sama sobie coś kupi”. A czy nie jest tak, że nie chodzi o prezent, ale serce w niego włożone?
Bardzo się zgadzam z tym co napisałaś (szczególnie o tym, że Święta w grudniu nie są zaskoczeniem ;)) – ja kocham dawać prezenty i w związku z tym myślę o nich przez okrągły rok! to co w tym roku znajdzie się pod choinką częściowo już czeka w specjalnej szafce, częściowo idzie już do mnie z różnych internetowych sklepów, a tylko po część wybieram się jeszcze na fizyczne zakupy. Natomiast wszystkich poszukujących pomysłów na prezenty zapraszam na mojego bloga – szczególnie w tym czasie staram się tam pokazywać maksymalnie dużo inspiracji i to dla każdego z wymienionych przez Ciebie typów :)